Michał Kempa: W Gran Fondo Gdynia widziałem dużo nieogolonych nóg.

Dodane przez lukaszm - śr., 05/18/2022 - 11:04
Michał Kempa, komik, dziennikarz i prezenter telewizyjny zadebiutował w wyścigu kolarskim Gran Fondo Gdynia. Trasę o długości 137. kilometrów pokonał w 3 godziny 55 minut i 5 sekund, zajmując 62. miejsce w klasyfikacji Open oraz 16. pozycję w kategorii M30.

Jak wrażenie po debiucie w Gran Fondo Gdynia?

Niedawno jechałem 312 kilometrów na Majorce i zmęczyłem się dużo mniej niż w trakcie Gran Fondo Gdynia. To było spokojne 312 km, a dziś było nerwowe 137 kilometrów. Zaspałem i nie zdążyłem ustawić się w przednim rzędzie. Wydawało mi się, że „doszarpię się” do czołowej grupy, ale nie udało mi się i chyba nie było to możliwe. Pierwsze 20 kilometrów, to było najbardziej męczące 20 kilometrów, które kiedykolwiek jechałem. Potem już było lepiej. Pojechałbym tę trasę kiedyś jeszcze raz, ale spokojniej, żeby ją sobie pooglądać, bo mało pamiętam z tych ładnych widoków. Takie są moje pierwsze, gorące wrażenia.

Jak oceniasz trasę pod kątem technicznym? Była łatwa, czy może sprawiać dużo trudności?

Była fajna. Były pagórki, one nie były jakieś super trudne, poza tym ostatnim podjazdem pod Nowy Dwór Wejherowski, który dawał trochę w kość. Gdy jechało się 137 km, to już na pewnym zmęczeniu, ten podjazd dawał pewną selekcję i to było fajne. Jechałem w dużej grupie i cały czas ktoś „szarpał”, ale nikomu nie udało się odjechać.

Jak oceniasz poziom zawodników uczestniczących w tegorocznej edycji Gran Fondo Gdynia?

Sądzę, że poziom jest zróżnicowany. Na pewno są zawodnicy, którzy jeżdżą bardzo dużo, ale też tacy, którzy jeżdżą mniej. To było widać po zachowaniach w grupie. Sam nie biorę często udziału w wyścigach, więc te moje zachowania też pewnie nie są idealne. To jest dystans, który dla kogoś, kto często jeździ na rowerze nie jest jakimś wielkim wyzwaniem i takie osoby koncentrują się na rywalizacji i chcą osiągnąć jakiś wynik i wykręcić dobry czas. Akurat grupa, w której ja jechałem, to nie byli amatorzy, to nie była też pierwsza grupa, bo do niej się nie załapałem, ale silna druga grupa. Mam nadzieję, że druga grupa (śmiech).

Znasz swój czas?

Moim zdaniem czas jest kiepski, 3 godziny 55 minut.

Już przed startem widziałem, że zostałeś rozpoznany i pozowałeś do wspólnych zdjęć ze swoimi fanami, w trakcie jazdy ktoś też Cię zagadywał?

Tak, zdarzyło się, ale to tempo w mojej grupie, było takie, że jednak mało kto jechał zupełnie luźno, niskim tętnem i mógł sobie rozmawiać. Pogaduch było więc bardzo mało, były raczej takie krótkie komentarze typu: „nie siedź mi na dupie”, „wyjdź na zmianę”.

To oznacza, że trzeba było innych nieco zachęcać do współpracy?

Tak, dokładnie tak. Zorganizowanie tej grupy zajęło jakieś 80 kilometrów, a potem takich komentarzy już było mniej, większość już była zmęczona, a Ci którzy chcieli odjechać do przodu, to próbowali i nawet niektórym się udało. Generalnie trzeba było organizować tę grupę, bo pewnie byli w niej tacy co startują już wyścigach od 20 lat i mocno chcieli dyrygować. Byli też tacy, którzy nic nie mówili. Pełne zróżnicowanie.

Czy możesz pokusić się o porównanie wyścigu na Majorce i w Gdyni?

Ciężko trochę to porównać, bo tam jednak jechało 8 tysięcy ludzi. Na Majorce dystans jest też dużo dłuższy, bo to jest 312 kilometrów, wiec jedzie się zupełnie inaczej, niższym tętnem, spokojniej. Tu i tu dobre, drogie rowery (śmiech). Wiekowo też podobnie, częściej czułem się młodszy niż starszy, ale to jest chyba specyfika amatorskich wyścigów szosowych. W Gdyni widziałem też dużo nieogolonych nóg. Początkowo próbowałem „zabierać się na koło” uczestników, którzy mieli ogolone nogi, ale to wcale nie działało…

Pozwól, że rzucę teraz okiem na Twoje nogi…

…widać, że ogolone golarką, a nie wydepilowane porządnie. U prawdziwego kolarza włosa nie znajdziesz.

Jest szansa, że wystartujesz jeszcze w wyścigach Gran Fondo Series? Najbliższa możliwość już 3 lipca w Poznaniu, tam przygotowano płaską i szybką trasę.

W Poznaniu niestety już wiem, że mnie nie będzie. Termin mi nie pasuje. Wiem, że tam jest szybka trasa, bo rok temu na Majorce spotkałem pewnego kolarza z Polski, dużo starszego ode mnie. Było mi wstyd, bo spotkałem go dopiero po 60 kilometrach jazdy w górach, a to oznacza, że jechał szybciej ode mnie i pochwalił mi się, że był bardzo wysoko w klasyfikacji w swojej kategorii wiekowej podczas wyścigu Gran Fondo Poznań, jechał ze średnią prędkością 40 km/h.

Czy udział w wyścigu podsunął Ci jakiś temat do występów stand-upowych? Poruszasz w ogóle tematykę kolarską w swoich występach?

Nie, ale też ostatnio mało występuje. Moja kolarska pasja jeszcze się rozwija, a gdy ostatni raz coś wymyślałem, to moje życie nie było jeszcze tak zdominowane przez rower. Sądzę jednak, że wkrótce coś tam się znajdzie. Podczas tego wyścigu chyba nic takiego nie było. Nie puściłem nikomu, kto jechał za mną bąka. Nic z tych rzeczy. Ktoś za mną upadł i cały czas miałem takie delikatne wrażenie, czy przypadkiem nie o moje koło zawadził, ale chyba jednak nie.

Nikt Cię nie ścigał później z pretensjami?

Ciągle ktoś krzyczał. Przez pierwsze 20-30 kilometrów było nerwowo, ale to był moment, w którym przyspieszyłem, żeby nikt mnie nie znalazł.

Dziękuję za rozmowę.

PARTNER STRATEGICZNY

Pomorskie

PARTNER OFICJALNY

SPONSORZY I PARTNERZY

Alfa Romeo

PATRONI MEDIALNI